4 grudnia 1996r. zakończyła się
przygoda łódzkiego Widzewa z Ligą Mistrzów. Nikt zapewne wtedy nie
przypuszczał, iż oznacza to rozłąkę polskiego futbolu klubowego z tymi
elitarnymi rozgrywkami na kolejne 20 lat. 5 sierpnia 2016r. polska piłka
dostała dar, dar od losu, który ma zakończyć tę feralną passę. Ten dar to
Dundalk FC.
Tego nie można zaprzepaścić. Nie ma
możliwości, by i tym razem zabrakło polskiej drużyny w elitarnym gronie
Champions League. Ten zegar musi się wreszcie zatrzymać i wyzerować. Dundalk FC
to przecież europejski kopciuszek, który sensacyjnie wyeliminował mistrza
Białorusi Bate Borysów i po raz pierwszy przedstawiciel irlandzkiej federacji zagości
w IV rundzie eliminacyjnej LM. Wartość piłkarzy z Zielonej Wyspy jest tak
porażająco niska, iż okazuje się, że sam skrzydłowy Legii Michał Kucharczyk
jest wart więcej, niż cała drużyna!
Legia
nie ma prawa przegrać tego dwumeczu. Jeżeli odpadną to staną się pośmiewiskiem
na całym świecie, a nasze nadzieję na Ligę Mistrzów po raz kolejny legną w
gruzach. Akurat ta ewentualna porażka bolałaby chyba najbardziej.
Pamiętam boje Wisły Kraków o miejsce
w raju. Co jak co, ale piłkarskich umiejętności im nie brakowało, lecz
brakowało wyłącznie tego łutu szczęścia w losowaniach. Biała Gwiazda nie była w
stanie przeciwstawić się w dwumeczach takim tuzom europejskiego futbolu jak
Real Madryt czy FC Barcelona. A gdy wreszcie wydawało się, że po kilku
nieudanych próbach nastał ich czas, kiedy w 2005 roku w pierwszym meczu
pokonali Panathinaikos 3-1, kapitalny mecz rozegrał przeciwko krakowianom Emmanuel
Olisadebe. Wisła przegrała po dogrywce 4-1 i Kraków znów zapłakał ze smutku.
W 2009r., kiedy w życie weszła
reforma UEFA, która radykalnie zmieniała drabinkę Mistrza Polski do bram raju,
zdawało się, iż awans do Ligi Mistrzów potrwa maksymalnie 2-3 lata, a potem
już, co roku będziemy oglądali polską drużynę w rozgrywkach grupowych. Nic
bardziej mylnego… W ciągu 7 lat dopiero trzeci raz Mistrz Polski zagra w ostatniej
rundzie eliminacyjnej. Wiśle zabrakło dosłownie kilku minut w Nikozji(2011r.),
a Legia Warszawa odbiła się od drzwi po dwóch remisach ze Steauą
Bukareszt(2013r.). Jednak najbardziej bolesne odpadnięcie miało miejsce 2 lata
temu, kiedy to stołecznej drużynie udało się wyeliminować na boisku Celtic
Glasgow(6-1), lecz z powodu wprowadzenia na boisko nieuprawnionego gracza
musiała pożegnać się z rozgrywkami.
Dość tego, teraz nadszedł nasz czas!
Z takich prezentów trzeba korzystać. Z całym szacunkiem dla drużyny Dundalk,
ale takie drużyny Legia musi odprawiać z kwitkiem, będąc w bardzo komfortowej
sytuacji już po pierwszym spotkaniu. Na ten awans czekają polscy fani futbolu
klubowego. Oczywiście, jestem świadomy tego, że kibice drużyn przeciwnych Legii
są podzieleni, lecz zakładam się, iż większość chce po prostu po 20 latach
posuchy zobaczyć wreszcie przedstawiciela Ekstraklasy w Champions League.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz