wtorek, 1 listopada 2016

Panaceum odnalezione?



Antonio Conte zdaje się znalazł receptę na skuteczną grę w destrukcji. Formacja obronna, mocno kulejąca przecież od 1,5 roku, w ostatnich meczach stała się monolitem, dzięki któremu gracze ofensywni mieli dużo spokojniejsze głowy, choć sami też harują w defensywie, gdy rywale są w posiadaniu piłki. Sztuczka Włocha polegała na zmianie formacji. Gra trójką obrońców jest bardzo często preferowana przez zespoły prowadzone przez niego. Jak widać przynosi ona odpowiednie skutki, gdyż Chelsea w ostatnich czterech spotkaniach ligowych zachowała czyste konto. Czy to naprawdę koniec bólu głowy?

Defensywa przede wszystkim nabrała pewności siebie. Mimo że podstawowa trójka obrońców składa się z elektrycznego Davida Luiza oraz często niepewnego Gary’ego Cahilla, to cechuje ją duży spokój w ostatnich spotkaniach ligowych. Anglik już nie popełnia dziecinnych błędów, takich jak w meczach ze Swansea czy Arsenalem. Znowu zaczyna przypominać tego gracza, który był jednym z lepszych defensorów w lidze w sezonach 2013/14, bądź też 2014/15. Luiz z kolei pokazuje, że bardzo dobrze wpasowuje się w koncepcję gry trzema obrońcami. O ile duet Cahill-Luiz przyprawiał kibiców o palpitację serca i dostarczał masy nerwów, o tyle Ci gracze wspomagani przez Cesara Azpilicuetę w nowej formacji, wyglądają o wiele lepiej. O Hiszpanie wystarczy napisać tylko, że jest stabilnym i pewnym punktem drużyny…czyli nihil novi sub sole.

Pisząc o dobrej grze w obronie, należy poświęcić kilka zdań wahadłowym. Marcos Alonso oraz Victor Moses pracują jak mrówki na swoich flankach i uprzykrzają życie skrzydłowym rywala. Zgodzę się z opinią Przemysława Rudzkiego, który na antenie Canal+ w trakcie meczu z Southamptonem powiedział, że chyba największym osiągnięciem do tej pory Antonio Conte na Stamford Bridge jest Victor Moses. Nigeryjczyk już w poprzednich sezonach pukał mocno do drzwi z napisem: ,,Wyjściowa jedenastka”, lecz Jose Mourinho nie dał mu szansy i za każdym razem wypożyczał. Teraz nastąpił jego czas i sądzę, że prędko miejsca na prawym wahadle nie odda. Marcos Alonso zaś bardzo szybko spłaca każdego funta, którego Chelsea za niego wydała w letnim okienku transferowym. W skali od 1 do 10, oceniłbym Hiszpana na 9. Jedyną wadą jest fakt, iż Alonso praktycznie nie oddaje strzałów na bramkę, a parę razy mógł się o to pokusić.

Zdaje się, że na dobre z wyjściowego składu wypadł Branislav Ivanović. Serb zraził do siebie Antonio Conte po serii nieudanych spotkań, a przez to szanse na jego powrót są raczej znikome. Z resztą Ivanović teraz prawdopodobnie będzie alternatywą dla Mosesa na prawym wahadle, a nie dla linii obrony. Tam opcjami rezerwowymi będą doświadczony John Terry, który moim zdaniem w obecnym momencie jest bardziej przydatny w szatni, niż na boisku oraz Kurt Zouma. Francuz, jeżeli szybko wróci do swojej optymalnej formy sprzed strasznej kontuzji, to być może wygryzie kogoś z wyjściowej jedenastki.

Następne spotkania Chelsea rozegra z Evertonem, Middlesbrough oraz Tottenhamem. Defensywę The Blues będą starali się rozerwać tacy napastnicy jak Romelu Lukaku, Alvaro Negredo czy Harry Kane(jeżeli wyzdrowieje). Do tej pory licznik meczów Chelsea z rzędu z czystym kontem wynosi 4. Kibice życzyliby sobie, aby nie zatrzymał się on na tej liczbie. Mniej straconych bramek w lidze mają tylko Tottenham oraz Everton. Formacja defensywna obecnie może cieszyć, lecz pozostaje dalej słać modły o to, by nie była to tylko chwilowa zwyżka formy, lecz żeby obrona Chelsea pozostała monolitem jak najdłużej.