Cztery razy w ciągu
roku całe Glasgow wstrzymuje oddech na pełne 90 minut, kiedy naprzeciw siebie
stają dwie drużyny z tego miasta. The Bhoys kontra The Gers, żadne
ze spotkań w Scottish Premier League nie cieszą się takim zainteresowaniem. Niedawne
perypetie Rangersów sprawiły, że derby ligowe oglądaliśmy po raz ostatni w
kwietniu roku 2012, lecz niedługo nastąpi koniec odliczania. 10 września
ponownie będziemy świadkami zażartej rywalizacji odwiecznych wrogów o punkty,
które mają przybliżyć zespoły do upragnionego mistrzostwa na koniec sezonu.
Czteroletnia
nieobecność Rangersów w elicie spowodowana była problemami finansowymi, jakie
klub przeżywał w 2012r. Zespół został za to karnie zdegradowany do Third League
i jedynie w krajowych pucharach mógł liczyć na spotkania z największymi markami
w Szkocji. Ze względu na bogatą historię oraz tradycję klub nie miał problemu z
przyciągnięciem do siebie dobrych piłkarzy. Z tego powodu ich banicja trwała
tak krótko. Przez czwarty oraz trzeci poziom rozgrywek przeszli jak burza,
dopiero na zapleczu Scottish Premier League przeciwnicy stawiali opór. Nie
udało im się awansować jako beniaminkowi, musieli wtedy w barażach uznać
wyższość drużyny Motherwell.
Te
dwa kluby z Glasgow rywalizują ze sobą od 1890r. Pierwszy mecz odbył się 6
września tegoż właśnie roku. Wówczas to Celtic okazał się lepszy od sąsiadów
zza miedzy, wygrywając z nimi 1-0. Z resztą Rangersi na swoje pierwsze
zwycięstwo w derbach musieli czekać aż do 1894r. Sobotnie spotkanie będzie już
402 oficjalną potyczką tych zespołów. Nieco lepszy bilans mają The Gers,
gdyż wychodzili zwycięsko z rywalizacji aż 159 razy. The Bhoys mogą się
za to szczycić lepszym bilansem w bezpośrednich starciach w Pucharze Szkocji.
97 razy padał remis.
Zarówno
Rangersi, jak i Celtic mają na swoich kontach masę spektakularnych Wiktorii nad
rywalami zza miedzy. Często zapewne przewijają się one przez usta kibiców w
pubach, gdzie wylewają się hektolitry dobrego piwa oraz szkockiej whisky. Na
południu oraz zachodzie miasta, gdzie dominują fani The Gers wspominane
jest zwycięstwo 3-0 nad Celticiem z roku 1999, kiedy to Rangersi zapewnili
sobie tytuł mistrzowski na boisku rywala, a na dodatek był to ich setny ligowy
triumf w historii Old Firm Derby. Zaś na północy oraz wschodzie Glasgow
opanowanych przez sympatyków The Bhoys z łezką w oku starsi kibice
opowiadają o fantastycznym zwycięstwie nad wrogami w 1969r. Ekipa legendarnego
Jock’a Steina rozgromiła Rangersów 4-0 w finale Pucharu Szkocji, zapewniając
sobie tym samym potrójną koronę.
Rzeka
Clyde, która przepływa przez Glasgow jest geograficznym dowodem na podział
miasta. Gdy do tego dołożymy konflikt na tle religijnym to istne piekło mamy
gotowe. Old Firm Derby są jednymi z najkrwawszych potyczek w historii
futbolu i nie chodzi tylko o wydarzenia na boisku. Co prawda od dobrych
kilkunastu lat jest dużo spokojniej, to jednak krwawe żniwo zebrane w
przeszłości nadal rzuca cień na obecny wizerunek derbów Glasgow. Fani Rangersów
są protestantami i popierają pozostanie Szkocji w Wielkiej Brytanii, zaś kibice
Celticu to w dużej mierze potomkowie irlandzkiej emigracji zarobkowej, stąd
wyznają katolicyzm. Na meczach często można spotkać obelgi na tle religijnym.
Pewnego razu sympatycy The Bhoys obrazili królową angielską, na co
oponenci odpowiedzieli: ,,Pieprzyć Papieża”.
Polscy
kibice w ostatnich latach kojarzą mecze Rangersów z Celticiem głównie z osobą
Artura Boruca. Holy Goalie do dzisiaj jest mile wspominany w
biało-zielonej części miasta. Jego interwencje, ale przede wszystkim postawa
wobec klubu zapadną na długo w pamięci fanów The Bhoys. Polski bramkarz
był dość kontrowersyjną postacią w czasach gry w Szkocji. Lubował się w
prowokacjach fanów The Gers. Boruc jako osoba wierząca, katolik nie mógł
odpuścić sobie przeżegnania się przed meczem, czym doprowadzał trybuny przy
Ibrox Park do furii. Słynny jest także jego bieg po murawie stadionu Rangersów
z flagą Celticu po wygranym meczu przez The Bhoys. Innym Polakiem
związanym z klubem z Celtic Park jest Maciej Żurawski. W 55 meczach podczas
pobytu w kraju potwora z Loch Ness strzelił 22 bramki.
Gospodarzem
sobotnich derbów będzie biało-zielona część miasta. Bezsprzecznie to Celtic
stawiany jest w roli faworyta. Obrońcy tytułu mistrzowskiego wszak podejmować
będą, jakby nie patrzeć beniaminka ligi. Z drugiej strony lider zagra z
wiceliderem. Wszyscy liczymy na fajerwerki, o jakie szczerze mówiąc trudno w
Scottish Premier League. Liga mocno poszła w dół w rankingach UEFA, ale co ma
jej pomóc jak nie powrót ligowych potyczek Old Firm Derby? Na koniec
wypada zacytować znanego komentatora ligi angielskiej Andrzeja Twarowskiego: ,,Siadamy
głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy”! Przygotujcie się na jazdę
bez trzymanki prawdziwym rollercoasterem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz