Nowy trener Lecha Poznań, czyli
Nenad Bjelica zdążył poprowadzić drużynę Lecha Poznań w zaledwie pięciu
spotkaniach, lecz już widać na zespole odciśnięte piętno świeżej myśli
szkoleniowej, jaka wkradła się na ulicę Bułgarską w Poznaniu. Potwierdziły się
oczekiwania fanów Kolejorza, co do stylu, który Chorwat narzuci swoim
zawodnikom. Obecny Lech po utracie bramki jest jak lew, dążący do tego, aby
odpłacić się przeciwnikom tym samym. Tego brakowało Lechowi za kadencji Jana
Urbana i być może to był główny powód zmiany na ławce trenerskiej przy
Bułgarskiej.
Bjelica jest trenerem, który potrafi
zaszczepić u swoich podopiecznych walkę do samego końca, a potwierdzeniem tego
była zwycięska bramka Macieja Makuszewskiego w ostatni piątek w Lublinie.
Chorwat ma opinię ,,trenera z jajami” wzorującego się na Diego Simeone.
Na swojej pierwszej konferencji prasowej w Poznaniu obiecywał dużo ciężkiej i
solidnej pracy. Owoce składanych obietnic już są widoczne. Zawodnicy grają z
werwą oraz zauważalna jest ich determinacja, przez która dążą do realizacji
założeń taktycznych trenera Bjelicy.
Kolejorz w 4 z 5 rozegranych spotkań
częściej był w posiadaniu piłki. Tylko gdańska Lechia potrafiła utrzymywać się
częściej z futbolówką przy nodze, lecz druga połowa spotkania na PGE Arenie to
była dominacja Lecha, choć wynik tego nie odzwierciedla. Odblokował się Marcin
Robak, który wreszcie zaczął strzelać bramki oraz widoczna jest zwyżka formy
Abdula Aziza Tetteha, krytykowanego często za kadencji Jana Urbana. Nenad
Bjelica preferuje ofensywny futbol. W czasach, gdy prowadził Spezię zdecydował
się zagrać ustawieniem 4-2-4 i wtedy uznano go za szaleńca. Jednakże Chorwat
nie zapomina o grze w defensywie. Wie doskonale, że drużynę buduje się od tyłu.
Co prawda, Kolejorz stracił cztery bramki w pięciu meczach, lecz były to gole,
będące najczęściej efektem indywidualnych błędów, a nie ogólnie źle funkcjonującej
gry obronnej.
Większość swoich spotkań ,,poznańska
lokomotywa” zaczynała tylko z jednym defensywnym pomocnikiem na placu gry.
Jest to zmiana w stosunku do poprzedniego trenera, który do znudzenia stosował
wariant z dwoma defensywnymi pomocnikami. Często gra duetu Trałka-Tetteh
przyprawiała kibiców o ból głowy oraz bywała hamulcem w akcjach ofensywnych
Lecha. Teraz, gdy Bjelica wystawia obok Tetteha albo Trałki Macieja Gajosa lub
Radosława Majewskiego, to postawa Kolejorza jest zupełnie inna. Gra toczy się w
kierunku bramki przeciwnika, a nie w poprzek boiska.
Przed Kolejorzem prestiżowe
spotkanie z krakowską Wisłą na własnym boisku oraz ligowy klasyk w Warszawie ze
stołeczną Legią. Jeżeli zadziorność i pracowitość trenera Bjelicy wpłynie na
postawę zawodników na boisku, to o wyniki tych spotkań fani Lecha powinni być
spokojni. Z Wisły została tylko głośna nazwa, zaś Legia przeżywa obecnie trudny
okres. 6 punktów w tych dwóch meczach wywindowałoby, z pewnością Kolejorza na
wyższe miejsce w tabeli, a dzięki temu mogliby się na poważnie włączyć do gry o
mistrzostwo Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz